Dziś przygotowałam dla Was kolejny tutorial.
Pokażę Wam i szczegółowo opiszę etapy tworzenia butów do Starfire.
Materiały potrzebne do wykonania butów:
- stare botki
- fioletowa lycra
- srebrna eko-skóra
- klej butapren
- nożyczki
- rzep
- fioletowe nici
1. Wykrój
Wykrój zrobiłam odrysowując but na materiale. Trzeba pamiętać o zrobieniu dużego zapasu podczas cięcia - lepiej zrobić większy i przycinać niż za mały i zmarnować materiał. Niestety z racji uszkodzenia telefonu nie mam zdjęć prezentujących jak wyglądał mój wykrój :(
[EDIT: Postanowiłam, że skoro nie mam zdjęć to dam chociaż rysunek - bo dużo osób jest wzrokowcami i sam tekst to może być za mało]
2. Szycie
Prosta sprawa - kawałki materiałów należy ze sobą zszyć. Wymaga to wielokrotnego przymierzania - im bardziej materiał będzie przylegał do buta, tym lepiej będzie to wyglądało i przy okazji lepiej chwyci później klej.
3. Przygotowanie butów
Gdy sprawdzałam czy buty będą dobrze wyglądać było widać, że botki się wyraźnie odznaczają pod tkaniną. Strasznie mnie to denerwowało i uznałam, że lepiej będzie odciąć część buta. Wyglądało to mniej więcej tak:
4. Klejenie
Trochę nie wiedziałam jak się za to zabrać, żeby było i w miarę dokładnie przyklejone i żeby nie pokleić wszystkiego wokoło (zwłaszcza materiału - umówmy się, ponowne szycie wykrojów to nie to o czym marzę)
Uznałam zatem, że najlepiej będzie to zrobić na sobie. Założyłam lycrową skarpetę, wsunęłam buta i zaczęłam rozsmarowywać po nim butapren. Następnie zdecydowanym ruchem przykleiłam materiał do botka. Klej dość szybko chwycił, ale dla pewności nie zdejmowałam buta przez jakieś 15-20 min.
5. Wykończenie
W ramach wykończenia pozostaje jedynie obciąć nadmiar materiałów i w przypadku Starfire - pomalować podeszwę srebrną farbą. Na koniec wykonałam również górną część butów - srebrny pasek z eko skóry, na którym zamocowałam zapięcie w formie rzepu.
SkaranieBoskie
SkaranieBoskie. Trochę geek. Trochę artysta. Typowy student. Janusz Kospleju (serio,serio - wpiszcie Janusze Kospleju na fejsie! SkaranieBoskie też sobie wpiszcie! I Męczenników Cosplayu xD). Lubię podróże, komiksy i oglądanie śmiesznych kotów na jutubie.
wtorek, 29 sierpnia 2017
piątek, 14 lipca 2017
Recenzja fotoksiążki od Saal Digital

Recenzja pojawia się tutaj tak późno (miesiąc odkąd do mnie dotarła) ponieważ miałam straszne problemy ze zrobieniem jej ładnego, “artystycznego” zdjęcia, które oddałoby jej piękno.
Postanowiłam, że najwygodniej będzie napisać recenzję w punktach.
1. Realizacja zamówienia.
-APLIKACJA- żeby stworzyć własną fotoksiążkę należy ściągnąć aplikację ze strony firmy. Sama aplikacja była dla mnie na początku dość problematyczna w obsłudze, ale w miarę projektowania nieścisłości same się wyjaśniało. W aplikacji można wybrać gotowe szablony dotyczące układu zdjęć, ramki czy napisy, które towarzyszyć będą fotografiom.
-WYSYŁKA- Książkę zaprojektowałam w niedzielę koło południa a już w poniedziałek koło godziny 16 gotowy produkt był już przygotowany do wysyłki. Trzeba wziąć poprawkę na to, że moja książka została wyprodukowana w Niemczech, nie mniej i tak dotarła do mnie w mniej niż w tydzień od złożenia zamówienia, co jest niekiedy trudne do wykonania dla polskich firm. Kolejnym plusem jest to, że przesyłkę realizowała firma DHL - kurier przed dojechaniem do mojego domu zadzwonił, upewnił się, że może dostarczyć paczkę, czy pasuje mi taka i taka godzina. Można? Można!
Dodatkowo książka została zapakowana w kilka warstw, chroniących ją przed zniszczeniem w czasie dostarczania - cienka folia zabezpieczająca przed zarysowaniem okładki, grubsza folia, której nazwy nie znam i koperta bąbelkowa.
1. Realizacja zamówienia.
-APLIKACJA- żeby stworzyć własną fotoksiążkę należy ściągnąć aplikację ze strony firmy. Sama aplikacja była dla mnie na początku dość problematyczna w obsłudze, ale w miarę projektowania nieścisłości same się wyjaśniało. W aplikacji można wybrać gotowe szablony dotyczące układu zdjęć, ramki czy napisy, które towarzyszyć będą fotografiom.
-WYSYŁKA- Książkę zaprojektowałam w niedzielę koło południa a już w poniedziałek koło godziny 16 gotowy produkt był już przygotowany do wysyłki. Trzeba wziąć poprawkę na to, że moja książka została wyprodukowana w Niemczech, nie mniej i tak dotarła do mnie w mniej niż w tydzień od złożenia zamówienia, co jest niekiedy trudne do wykonania dla polskich firm. Kolejnym plusem jest to, że przesyłkę realizowała firma DHL - kurier przed dojechaniem do mojego domu zadzwonił, upewnił się, że może dostarczyć paczkę, czy pasuje mi taka i taka godzina. Można? Można!
Dodatkowo książka została zapakowana w kilka warstw, chroniących ją przed zniszczeniem w czasie dostarczania - cienka folia zabezpieczająca przed zarysowaniem okładki, grubsza folia, której nazwy nie znam i koperta bąbelkowa.
2. Jakość fotoksiążki.
Jestem zakochana w produkcie, który dostałam. Książka jest wykonana dużo lepiej niż sądziłam. - OKŁADKA - jest naprawdę gruba, ale nie było przez to problemu z otwieraniem książki. Początkowo obawiałam się, że okładka nie będzie wyglądała ładnie - że pojawią się piksele, że obraz się rozciągnie. Bałam się też, że firma nie sprosta kolorystyce zdjęć wykonanych przez Yumikasę. Na szczęście wszystkie moje lęki nie mają pokrycia - jakość samej okładki jak i jej kolory wyszły genialnie. Problem pojawił się dopiero przy próbach zrobienia zdjęcia do recenzji - mój aparat niestety nie sprostał i na zdjęciach książka wygląda dużo gorzej niż w rzeczywistości
Jedyną rzeczą, która mnie drażni to to, że mimo iż zamówiłam matowe strony to i tak strasznie się one błyszczą - zrobienie im zdjęcia bez odbijających się refleksów światła graniczy z cudem bez względu na to czy robię zdjęcia z lampą błyskową, czy w świetle dziennym, czy zwykłym pokojowym oświetleniu.
- KOD - podczas projektowania fotoksiążki mogłam wybrać opcję, dzięki której nie była ona oznaczona kodem QR. Kosztowałoby mnie to dodatkowe 25zł, więc nie ukrywam - wolałam wykorzystać to na dodatkowe strony. Kod widnieje zatem na mojej okładce - po zewnętrznej i wewnętrznej stronie tylnej okładki. I tutaj kolejne zaskoczenie - sądziłam, że kod będzie wielkości standardowego kodu kreskowego, finalnie natomiast jest on mniejszy od mojego małego paznokcia u dłoni ( a mam naprawdę małe dłonie). Zatem kolejna rzecz na plus.
Album, który stworzyłam dzięki firmie Saal Digital służy wyłącznie do mojego użytku. Zawarły się w nim prace stworzone we współpracy z Bezkopytna Yumikasa Photography Sławomir Piasecki Makabresque Inc @foto.eremius Momenty - Maciej Schmidt Matt Cosplay'n'Stuff Tomasz Stusio Fotografia Cicha Cosplay Ijidofoty Mariusz Stempień FOTO HOBBY oraz Arturem Krzyżaniakiem i Mikołajem Nowakiem
Dodatkowo w albumie umieściłam fanarty, które narysowali moi followersi na Instagramie:
@danidark0
@ozkanharbelioglu
@danidark0
@ozkanharbelioglu
wtorek, 25 kwietnia 2017
D.I.Y. Do It Yanusz: Młot Harley Quinn z New 52. TUTORIAL.
Po ponad roku przerwy od pisania tutaj powracam!
Tym razem podzielę się tutorialem jak prosto i tanio zrobić młot do cosplayu Harley Quinn.
Ten tutorial jest o tyle lepszy od poprzedniego, że podczas tworzenia robiłam dużo zdjęć, co powinno ułatwić Wam pracę ^^
Ten tutorial jest o tyle lepszy od poprzedniego, że podczas tworzenia robiłam dużo zdjęć, co powinno ułatwić Wam pracę ^^
Czego Wam potrzeba:
- dwa wiaderka tej samej wielkości
- styrodur
- kij (np od szczotki)
- wikol
- taśma - zwykła pakowa i malarska
- farby (ja użyłam białej jako farby podkładowej i na nią nałożyłam srebrną)
- czerwona taśma izolacyjna
- tekturka ( w przypadku jeśli wiaderka nie mają pokrywek)
- wkręty - 1,2 lub 3 - zależy od Was ilu chcecie użyć
Skrócona wersja etapów tworzenia:
1. Jeśli wiaderka są znalezione gdzieś na strychu jak moje
to umyjcie i oczyśćcie je z wszelkiego brudu. To samo tyczy się kija, który przetrzyjcie kilka razy papierem ściernym,by pozbyć się brudu i warstwy kurzu.
to umyjcie i oczyśćcie je z wszelkiego brudu. To samo tyczy się kija, który przetrzyjcie kilka razy papierem ściernym,by pozbyć się brudu i warstwy kurzu.
2. Na kawałku styroduru odrysujcie podtsawę wiaderka i wytnijcie. Nie musi to być super równe, jak zabraknie brzegu to nic nie szkodzi - i tak dalej to będziecie dzielić na pół.
3. Mniej więcej na środku styrodurowego kółka przyłóżcie kij i odrysujcie jego brzegi z dwóch stron (widać to na powyższym obrazku). Rozetnijcie styrodur wzdłuż tych linii.
4.Wiaderka będą się łączyć z kijem wkrętami. Z racji, że mój młot jest średniej wielkości użyłam dwóch. Najpierw zaznaczcie na kiju miejsca na wkręty. To samo zaznaczcie na wiaderkach - i pamiętajcie, by robić znaczniki tak, by do siebie pasowały! Wiertarką zróbcie dziury w kiju i wiaderkach - jeśli nigdy tego nie robiliście, lub się boicie, że nie wyjdzie to poproście kogoś z większym doświadczeniem (czyli pierwszego lepszego faceta, jaki Wam wpadnie w ręce - tatę, brata, chłopaka etc.). Gdy otwory gotowe - instalujecie wkręty. Między wiaderka włóżcie wcześniej przygotowane kawałki styroduru posmarowanego klejem (może być wikol, klej polimerowy, specjalny klej do styropianu - UNIKAĆ CYJANOAKRYLU, BO SPALI STYRODUR!). Zostawcie konstrukcję na kilka godzin, by klej wysechł. Nie przejmujcie się jeśli styrodurowy środek wystaje poza wiaderko - gdy całość się scali, możecie wyszlifować to papierem ściernym i wyrównać do rozmiaru wiaderek.
5. Ja z czystej przezorności zawsze dodatkowo umacniam łączenie wiaderek i styroduru taśmą klejącą. Jeśli wasze wiaderka nie miały pokrywek - odrysujcie wiaderka na tekturce i przyklejcie taśmą. Całość oklejcie taśmą malarską i pokryjcie kilkoma warstwami wikolu, by wyrównać powierzchnie młotka.
6. Gdy wikol wyschnie można malować - ja dałam najpierw podkład z białej farby, a następnie po wyschnięciu nałożyłam warstwę srebrnej. Gdy wszystko wyschło czerwoną taśmą izolacyjną zrobiłam charakterystyczne wzory na młotku.
7. Młotek gotowy! Można go jeszcze jedynie trochę wycieniować, "ubrudzić krwią", dodać jakieś elementy od siebie - ale to już zależy od Waszej inwencji twórczej. Jeśli nie chcecie nic dalej robić to też nic się nie stanie :P
Koszt całości w moim przypadku wyniósł naprawdę niewiele, z racji że większość materiałów znalazłam w domu. W zasadzie jedynym wydatkiem była farba w kolorze chromu i taśma izolacyjna, więc mój budżet nie przekroczył chyba 30zł ^^
Kto trafił tu przez przypadek może sprawdzić mój fanpage - SkaranieBoskie. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie lub coś skomentujecie. Dajcie też znać jakie kolejne D.I.Y. chcielibyście tutaj zobaczyć.
piątek, 11 marca 2016
DIY: Deadpoolowa poducha - prezent zrobiony własnoręcznie liczy się bardziej!
Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć tego, że gdy chcesz kogoś zaskoczyć to najlepszym wyjściem jest zrobienie prezentu samodzielnie. Moim zdaniem, gdy widzisz, że ktoś nie tylko poświecił pieniądze, ale przede wszystkim swój czas i cierpliwość na to, by sprawić ci przyjemność to jakoś od razu robi się cieplej na serduszku.
Idąc tym tokiem myślenia postanowiłam zrobić mojemu chłopakowi geekowską poduszkę z okazjiWalentynek Deadpooltynek.
W co się wyposażyć?
- CIERPLIWOŚĆ
- wkład do poduszki (mój miał wymiary 40cm x 40 cm)
- materiał czerwony - około metra (w moim przypadku był to flausz)
- materiał czarny - również flausz, kupiłam pasek materiału szerokości 20 cm
- materiał biały - w moim przypadku to była chyba bawełna znaleziona w domu - nie polecam.
- suwak, by można było bez problemu prać samą poszewkę
- nici - biała, czarna i czerwona
3. Następnym etapem jest dobranie kształtu białego materiału. Oczywiście polecam zrobienie tego najpierw przy pomocy kartki i dopiero następnie przystąpić do cięcia materiału - szkoda marnować. Ja osobiście wycięłam sobie kilka opcji "białek" oczu i przeprowadziłam wśród znajomych ankietę, by dowiedzieć się która wersja jest najlepsza :)
4. Gdy skończyłam naszywać Deadpoola pozostało już tylko wszyć suwak oraz zszyć boki poduszki. Pamiętajcie tylko by podczas szycia naszywka była "od środka poduszki, aby nie było widać szwów po wywróceniu jej na drugą stronę :D
Idąc tym tokiem myślenia postanowiłam zrobić mojemu chłopakowi geekowską poduszkę z okazji
Efekt finalny dla niecierpliwych:
- CIERPLIWOŚĆ
- wkład do poduszki (mój miał wymiary 40cm x 40 cm)
- materiał czerwony - około metra (w moim przypadku był to flausz)
- materiał czarny - również flausz, kupiłam pasek materiału szerokości 20 cm
- materiał biały - w moim przypadku to była chyba bawełna znaleziona w domu - nie polecam.
- suwak, by można było bez problemu prać samą poszewkę
- nici - biała, czarna i czerwona
Etapy tworzenia:
1. Przyłożyłam najpierw poduszkę do czerwonego materiału, by wstępnie wyznaczyć szerokość poduszki. Zaznaczyłam to szpilkami, żeby wygodniej było wybrać odpowiednie miejsca na "oczy" Deadpoola.
2. Zanim zaczęłam ciąć czarny materiał zrobiłam sobie najpierw papierowy szablon, by dobrać odpowiedni kształt i rozmiar "oczu" nie marnując przy tym materiału, gdy wszystko odpowiednio wymierzyłam, przystąpiłam do wycinania i symetrycznego ułożenia kawałków materiału na poduszce. Asekuracyjnie przypięłam oczy do czerwonego flauszu szpilkami, by się nie przemieściły podczas szycia. - w moim przypadku było to szycie ręczne.3. Następnym etapem jest dobranie kształtu białego materiału. Oczywiście polecam zrobienie tego najpierw przy pomocy kartki i dopiero następnie przystąpić do cięcia materiału - szkoda marnować. Ja osobiście wycięłam sobie kilka opcji "białek" oczu i przeprowadziłam wśród znajomych ankietę, by dowiedzieć się która wersja jest najlepsza :)
4. Gdy skończyłam naszywać Deadpoola pozostało już tylko wszyć suwak oraz zszyć boki poduszki. Pamiętajcie tylko by podczas szycia naszywka była "od środka poduszki, aby nie było widać szwów po wywróceniu jej na drugą stronę :D
I kilka zdjęć dla lepszego zobrazowania:
poniedziałek, 29 lutego 2016
DIY:Skrzynka inspirowana Harley, czyli post o wyższości rzeczy wykonanych samodzielnie.
Definitywną zaletą przedmiotów wykonanych własnoręcznie jest ich niepowtarzalność. Okej, są ludzie, którzy zainspirują się lub wręcz zerżną twój pomysł - czy im to wyjdzie lepiej, czy gorzej? A jakie to ma znaczenie? Ty zrobiłaś to jako pierwsza to raz, a dwa - w przypadku geekowskich rzeczy są i tak marne szanse, że ty i twoi znajomi spotkacie tych ludzi, więc myślę, że warto się tym dzielić w internecie.
Jako typowy geek pochwalę się dziś jednym z elementów mojego pokoju - skrzynką w barwach Harley Quinn, którą wykonałam w zeszłoroczne wakacje - przypadkiem znalazłam ją na strychu i wpadłam na pomysł renowacji. Nie ukrywam mam fioła na punkcie Harley, stąd wybór wzoru :D
2. Wibrującym żelazkiem (szlifierką) zdrapanie resztek farby i wyrównanie powierzchni drewna.
3. Pomalowanie całości bazą z białej farby wodnej (trzema warstwami)
4. Wyznaczenie linii stanowiących granicę kolorów.
5. Malowanie.
6. Narysowanie harleyowych "diamencików". Ja zrobiłam to markerem.
7. Obklejenie wnętrza skrzynki czerwonym filcem. (ponieważ przez lata stania na strychu drewno chyba zawilgotniało i gdy wyschło pojawiły się odkształcenia a niektóre deseczki się rozsunęły, czego nie umiałam poprawić).
Zachęcam was gorąco do bycia kreatywnymi! Oryginalność moim zdaniem zawsze jest w modzie!
Jako typowy geek pochwalę się dziś jednym z elementów mojego pokoju - skrzynką w barwach Harley Quinn, którą wykonałam w zeszłoroczne wakacje - przypadkiem znalazłam ją na strychu i wpadłam na pomysł renowacji. Nie ukrywam mam fioła na punkcie Harley, stąd wybór wzoru :D
Etapy tworzenia:
1. Wykręcenie wszystkich śrubek. Odkurzenie całości.2. Wibrującym żelazkiem (szlifierką) zdrapanie resztek farby i wyrównanie powierzchni drewna.
3. Pomalowanie całości bazą z białej farby wodnej (trzema warstwami)
4. Wyznaczenie linii stanowiących granicę kolorów.
5. Malowanie.
6. Narysowanie harleyowych "diamencików". Ja zrobiłam to markerem.
7. Obklejenie wnętrza skrzynki czerwonym filcem. (ponieważ przez lata stania na strychu drewno chyba zawilgotniało i gdy wyschło pojawiły się odkształcenia a niektóre deseczki się rozsunęły, czego nie umiałam poprawić).
Może kogoś ten post zainspiruje do wykonania "czegoś swojego". To tak naprawdę nie jest takie trudne i jedynie czego nam potrzeba, to czas. Nie pracowałam nad tym non stop i wykonanie całości zajęło mi 3 tygodnie, bo zajmowałam się tym co jakiś czas, może po 10 - 15 minut. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że trzeba też odstawiać skrzynkę na kilka godzin po nałożeniu kolejnych warstw farby i czekać, by dobrze wyschło.
Zachęcam was gorąco do bycia kreatywnymi! Oryginalność moim zdaniem zawsze jest w modzie!
Do napisania!
Skaranie Boskie
środa, 27 stycznia 2016
DIY: Do It Yanusz, czyli jak zrobić młot do cosplayu Harley Quinn?
Emotikon grin (~36 zł a 75zł to mega różnica!)NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!
fot. Sławomir Piasecki photography
cosplay: wykonanie własne :)
Od razu powiem, że nie prezentuję tu niezawodnej metody na zrobienie młota, a jedynie taką, która jest idealna dla mnie. Tą metodą zrobiłam już dwa młoty i wydaje mi się, że niżej opisany sposób jest nie do zastąpienia! Oczywiście polecam kreatywność - przy jej użyciu na pewno wymyślicie zupełnie inną metodę!
Zalety:
- wygląda naprawdę dobrze jako rekwizyt
- zawsze można go postawić na ziemi i zrobić sobie z niego krzesełko
- schowek !!
- pułapka na ludzi - zawadzają o trzonek, gdy się siedzi na młocie, więc lepiej uważać, gdzie się siada ;)
Ale do rzeczy!
Materiały:
- 2 x wiaderko o pojemności 10l
- styrodur
- kij od szczotki
- wkręt
- klej do styropianu
- wikol lub inny klej do drewna
- taśma klejąca (bo jestem Januszem Kospleju i nic nie zastąpi dobrej taśmy klejącej, duh)
- farby (akurat ten młot jest z wersji Batman: Assault on Arkham, więc jest to farba czarna, fioletowa, czerwona i zielona)
- materiałowa taśma
Dodatkowo - moja wersja Harley miała w młocie bombę, do jej zrobienia potrzebowałam:
- kółka ze sklejki
- czarnej farby
- pudełka po patyczkach do uszu
- baterii
- przewodów
- 6 zielonych żarówek
- taśmę izolacyjną
- 6 malutkich fiolek ( w moim przypadku są to plastikowe fiolki po cynie)
- modeliny (bo kropelka zawiodła i fiolki się nie trzymały)
1. Pierwszy punkt to oczywistość nad oczywistości - wiaderka powinny być czyste. To samo tyczy się starego kija od szczotki, którego wyrównałam papierem ściernym,
(P.S. Wiaderka można znaleźć ładne i czyściutkie w Leroy Merlin).
2. Na styrodurze odrysowałam dno wiaderka, wycięłam i wyrównałam krawędź papierem ściernym. Następnie podzieliłam na dwie części tak, by mieścił się między nimi trzonek młota.
3. Z pomocą wiertarki w wiaderkach i kiju zrobiłam dziurki i złączyłam wszystko wkrętem. W przerwę między wiaderkami wcisnęłam styrodur posmarowany klejem do styropianu, by młot był stabilniejszy. Całość dla pewności owinęłam taśmą klejącą ( UWAGA DOBRA RADA JANUSZA: jeśli zdcydujecie się na zrobienie młota i asekurację taśmą klejącą to lepiej podzielcie ją na pierdyliar mniejszych kawałków, bo podczas owijania się często skleja i potem ciężko się to kamufluje, just saying).
4. Całą wiaderkową konstrukcję okleiłam taśmą malarską, by wyrównać jej powierzchnię. Następnie pokryłam wszystko warstwą wikolu.
5. MALOWANIE!
a) konstrukcja wiaderkowa - na tej części były cztery kolory:
-czerwony: najtańszy czerwony spray w Lerłe Merle (pokrywki malowałam osobno, nie na młocie),
- zielony i fioletowy: były to testery zwykłej farby ściennej, sprzedawane w niewielkich saszetkach - to dużo tańsze niż kupowanie sprayu, bo i kolory sprayów pozostawiały wiele do życzenia. Lepiej wydać te 3-4 złote niż kupować puszkę farby, której użyjesz raz. Takie moje zdanie.
- czarny: marker przyjacielem Janusza (SERIO, SERIO), tak zakryłam miejsca w których zielona farba łączyła się z fioletową. Było to moim zdaniem dużo szybsze i dużo prostsze niż nakładanie taśmy malarskiej czy inne pierdoły by malować to sprayem ;)
b) trzonek - mój Tata Dobra Rada powiedział, że drewno trzonka wchłonie mój spray i będzie to wyglądać brzydko, dlatego poszłam za jego radą i na wyrównany uprzednio kij od starej szczoty nałożyłam bazę z farby wodnej a dopiero potem sprayowałam czarnym akrylem.
6. Wykańczanie - u mnie ograniczyło się to do zrobienia:
- materiałową taśmą izolacyjną pasków na trzonku młota, by było wygodniej go nosić (polecam, bo gdy trzymałam młot w innym miejscu niż na tych paskach to nie było zbyt wygodnie),
- bomby w środku młota - ale o tym napiszę w przyszłości :D,
- fatalnie wykonanego na szybko antybatmanowskiego logo i napisu "Cut the RED wire" w środku młota (które poprawię i będzie mniej januszowe - kiedyś!)
Wiem, że bez zdjęć z poszczególnych etapów tworzenia niektóre części mogą być nie do końca jasne i trudne do wyobrażenia, ale w tym roku prawdopodobnie zrobię nowy młot, tym razem na potrzeby Roller Derby Harley, więc stay tuned!
Przybliżony kosztorys (ceny mogą być różne w różnych sklepach, wiec zaokrągliłam):
- wiaderka - 0 zł; gdybym kupiła w Lerłe Merle - 12 zł
- kij - 0 zł - 5 zł
- taśma malarska - 0 zł - 5 zł
- materiałowa taśma izolacyjna - 0 zł - 15 zł
- farby - 2 x 3 zł = 6 zł
- wikol 1L - 17 zł
- marker - 0 zł - 2 zł
- spray - 13 zł
Jeżeli nie macie absolutnie nic z tych rzecz w domu to koszty będą wysokie - około 75 zł, ale prawdę mówiąc większość z tych rzeczy posłuży Wam do innych kosplejów. Materiałowa taśma izolacyjna jest w zasadzie tylko opcją dla lepszej wygody i jeżeli wasza postać ma np. rękawiczki to możecie ją sobie darować. Ja sama wszystko znalazłam w domu (z wyjątkiem wikolu i farb), warto wiec poszperać na strychu, w garażu lub popytać rodzinę/ znajomych. Co jak co ale 36 zł a 75 zł to spora
różnica!.

Fot. Sławomir Piasecki photography
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI! :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)