wtorek, 29 sierpnia 2017

D.I.Y. Do It Yanusz : Buty Starfire - tutorial

Dziś przygotowałam dla Was kolejny tutorial.
Pokażę Wam i szczegółowo opiszę etapy tworzenia butów do Starfire.


Materiały potrzebne do wykonania butów:
- stare botki
- fioletowa lycra
- srebrna eko-skóra
- klej butapren
- nożyczki
- rzep
- fioletowe nici


1. Wykrój
Wykrój zrobiłam odrysowując but na materiale. Trzeba pamiętać o zrobieniu dużego zapasu podczas cięcia - lepiej zrobić większy i przycinać niż za mały i zmarnować materiał. Niestety z racji uszkodzenia telefonu nie mam zdjęć prezentujących jak wyglądał mój wykrój :( [EDIT: Postanowiłam, że skoro nie mam zdjęć to dam chociaż rysunek - bo dużo osób jest wzrokowcami i sam tekst to może być za mało]


2. Szycie
Prosta sprawa - kawałki materiałów należy ze sobą zszyć. Wymaga to wielokrotnego przymierzania - im bardziej materiał będzie przylegał do buta, tym lepiej będzie to wyglądało i przy okazji lepiej chwyci później klej.
3. Przygotowanie butów
Gdy sprawdzałam czy buty będą dobrze wyglądać było widać, że botki się wyraźnie odznaczają pod tkaniną. Strasznie mnie to denerwowało i uznałam, że lepiej będzie odciąć część buta. Wyglądało to mniej więcej tak:



4. Klejenie
Trochę nie wiedziałam jak się za to zabrać, żeby było i w miarę dokładnie przyklejone i żeby nie pokleić wszystkiego wokoło (zwłaszcza materiału - umówmy się, ponowne szycie wykrojów to nie to o czym marzę)
Uznałam zatem, że najlepiej będzie to zrobić na sobie. Założyłam lycrową skarpetę, wsunęłam buta i zaczęłam rozsmarowywać po nim butapren. Następnie zdecydowanym ruchem przykleiłam materiał do botka. Klej dość szybko chwycił, ale dla pewności nie zdejmowałam buta przez jakieś 15-20 min.



5.    Wykończenie
W ramach wykończenia pozostaje jedynie obciąć nadmiar materiałów i w przypadku Starfire - pomalować podeszwę srebrną farbą. Na koniec wykonałam również górną część butów - srebrny pasek z eko skóry, na którym zamocowałam zapięcie w formie rzepu.




piątek, 14 lipca 2017

Recenzja fotoksiążki od Saal Digital

Nadeszła w końcu pora na napisanie recenzji fotoksiążki, którą dostałam od firmy Saal Digital.
Recenzja pojawia się tutaj tak późno (miesiąc odkąd do mnie dotarła) ponieważ miałam straszne problemy ze zrobieniem jej ładnego, “artystycznego” zdjęcia, które oddałoby jej piękno.
Postanowiłam, że najwygodniej będzie napisać recenzję w punktach.
1. Realizacja zamówienia.
-APLIKACJA- żeby stworzyć własną fotoksiążkę należy ściągnąć aplikację ze strony firmy. Sama aplikacja była dla mnie na początku dość problematyczna w obsłudze, ale w miarę projektowania nieścisłości same się wyjaśniało. W aplikacji można wybrać gotowe szablony dotyczące układu zdjęć, ramki czy napisy, które towarzyszyć będą fotografiom.
-WYSYŁKA- Książkę zaprojektowałam w niedzielę koło południa a już w poniedziałek koło godziny 16 gotowy produkt  był już przygotowany do wysyłki. Trzeba wziąć poprawkę na to, że moja książka została wyprodukowana w Niemczech, nie mniej i tak dotarła do mnie w mniej niż w tydzień od złożenia zamówienia, co jest niekiedy trudne do wykonania dla polskich firm. Kolejnym plusem jest to, że przesyłkę realizowała firma DHL - kurier przed dojechaniem do mojego domu zadzwonił, upewnił się, że może dostarczyć paczkę, czy pasuje mi taka i taka godzina. Można? Można!
Dodatkowo książka została zapakowana w kilka warstw, chroniących ją przed zniszczeniem w czasie dostarczania - cienka folia zabezpieczająca przed zarysowaniem okładki, grubsza folia, której nazwy nie znam i koperta bąbelkowa.

2. Jakość fotoksiążki.
Jestem zakochana w produkcie, który dostałam. Książka jest wykonana dużo lepiej niż sądziłam.
- OKŁADKA -  jest naprawdę gruba, ale nie było przez to problemu z otwieraniem książki. Początkowo obawiałam się, że okładka nie będzie wyglądała ładnie - że pojawią się piksele, że obraz się rozciągnie. Bałam się też, że firma nie sprosta kolorystyce zdjęć wykonanych przez Yumikasę. Na szczęście wszystkie moje lęki nie mają pokrycia - jakość samej okładki jak i jej kolory wyszły genialnie. Problem pojawił się dopiero przy próbach zrobienia zdjęcia do recenzji - mój aparat niestety nie sprostał i na zdjęciach książka wygląda dużo gorzej niż w rzeczywistości
- WNĘTRZE - strony wewnątrz książki zrobione są z wysokiej jakości papieru, podobnie jak przy okładce i tu nie ucierpiały kolory wszystkich zdjęć. Genialne jest też to, że grzbiet książki jest na tyle dobrze wykonany, że można ją bez problemu do końca otworzyć i zobaczyć zdjęcia w całości. Żałuję, że nie wiedziałam o tym wcześniej, bo na pewno bym wykorzystała wrzucając poziome zdjęcia na dwie strony. Projektując książkę robiłam specjalne marginesy, żeby uniknąć “zjedzenia” ich przez książkę - jak widać było to bez sensu, ale i tak jestem zadowolona.
    Jedyną rzeczą, która mnie drażni to to, że mimo iż zamówiłam matowe strony to i tak strasznie się one błyszczą - zrobienie im zdjęcia bez odbijających się refleksów światła graniczy z cudem bez względu na to czy robię zdjęcia z lampą błyskową, czy w świetle dziennym, czy zwykłym pokojowym oświetleniu. 




- KOD - podczas projektowania fotoksiążki mogłam wybrać opcję, dzięki której nie była ona oznaczona kodem QR. Kosztowałoby mnie to dodatkowe 25zł, więc nie ukrywam - wolałam wykorzystać to na dodatkowe strony. Kod widnieje zatem na mojej okładce - po zewnętrznej i wewnętrznej stronie tylnej okładki. I tutaj kolejne zaskoczenie - sądziłam, że kod będzie wielkości standardowego kodu kreskowego, finalnie natomiast jest on mniejszy od mojego małego paznokcia u dłoni ( a mam naprawdę małe dłonie). Zatem kolejna rzecz na plus.

 
Album, który stworzyłam dzięki firmie Saal Digital służy wyłącznie do mojego użytku. Zawarły się w nim prace stworzone we współpracy z  Bezkopytna Yumikasa Photography Sławomir Piasecki Makabresque Inc @foto.eremius Momenty - Maciej Schmidt Matt Cosplay'n'Stuff Tomasz Stusio Fotografia  Cicha Cosplay Ijidofoty Mariusz Stempień FOTO HOBBY oraz Arturem Krzyżaniakiem i Mikołajem Nowakiem
Dodatkowo w albumie umieściłam fanarty, które narysowali moi followersi na Instagramie:
@danidark0
@ozkanharbelioglu

wtorek, 25 kwietnia 2017

D.I.Y. Do It Yanusz: Młot Harley Quinn z New 52. TUTORIAL.


Po ponad roku przerwy od pisania tutaj powracam!
Tym razem podzielę się tutorialem jak prosto i tanio zrobić młot do cosplayu Harley Quinn.
Ten tutorial jest o tyle lepszy od poprzedniego, że podczas tworzenia robiłam dużo zdjęć, co powinno ułatwić Wam pracę ^^

Czego Wam potrzeba:
- dwa wiaderka tej samej wielkości
- styrodur
- kij (np od szczotki)
- wikol
- taśma - zwykła pakowa i malarska
- farby (ja użyłam białej jako farby podkładowej i na nią nałożyłam srebrną)
- czerwona taśma izolacyjna


- tekturka ( w przypadku jeśli wiaderka nie mają pokrywek)
- wkręty - 1,2 lub 3 - zależy od Was ilu chcecie użyć


Efekt finalny:




Skrócona wersja etapów tworzenia:
1. Jeśli wiaderka są znalezione gdzieś na strychu jak moje
to umyjcie i oczyśćcie je z wszelkiego brudu. To samo tyczy się kija, który przetrzyjcie kilka razy papierem ściernym,by pozbyć się brudu i warstwy kurzu.

















2. Na kawałku styroduru odrysujcie podtsawę wiaderka i wytnijcie. Nie musi to być super równe, jak zabraknie brzegu to nic nie szkodzi - i tak dalej to będziecie dzielić na pół.
3. Mniej więcej na środku styrodurowego kółka przyłóżcie kij i odrysujcie jego brzegi z dwóch stron (widać to na powyższym obrazku). Rozetnijcie styrodur wzdłuż tych linii.












4.Wiaderka będą się łączyć z kijem wkrętami. Z racji, że mój młot jest średniej wielkości użyłam dwóch. Najpierw zaznaczcie na kiju miejsca na wkręty. To samo zaznaczcie na wiaderkach - i pamiętajcie, by robić znaczniki tak, by do siebie pasowały! Wiertarką zróbcie dziury w kiju i wiaderkach - jeśli nigdy tego nie robiliście, lub się boicie, że nie wyjdzie to poproście kogoś z większym doświadczeniem (czyli pierwszego lepszego faceta, jaki Wam wpadnie w ręce - tatę, brata, chłopaka etc.). Gdy otwory gotowe - instalujecie wkręty. Między wiaderka włóżcie wcześniej przygotowane kawałki styroduru posmarowanego klejem (może być wikol, klej polimerowy, specjalny klej do styropianu - UNIKAĆ CYJANOAKRYLU, BO SPALI STYRODUR!). Zostawcie konstrukcję na kilka godzin, by klej wysechł. Nie przejmujcie się jeśli styrodurowy środek wystaje poza wiaderko - gdy całość się scali, możecie wyszlifować to papierem ściernym i wyrównać do rozmiaru wiaderek.






5. Ja z czystej przezorności zawsze dodatkowo umacniam łączenie wiaderek i styroduru taśmą klejącą. Jeśli wasze wiaderka nie miały pokrywek - odrysujcie wiaderka na tekturce i przyklejcie taśmą. Całość oklejcie taśmą malarską i pokryjcie kilkoma warstwami wikolu, by wyrównać powierzchnie młotka.

6. Gdy wikol wyschnie można malować - ja dałam najpierw podkład z białej farby, a następnie po wyschnięciu nałożyłam warstwę srebrnej. Gdy wszystko wyschło czerwoną taśmą izolacyjną zrobiłam charakterystyczne wzory na młotku.


7. Młotek gotowy! Można go jeszcze jedynie trochę wycieniować, "ubrudzić krwią", dodać jakieś elementy od siebie - ale to już zależy od Waszej inwencji twórczej. Jeśli nie chcecie nic dalej robić to też nic się nie stanie :P


Koszt całości w moim przypadku wyniósł naprawdę niewiele, z racji że większość materiałów znalazłam w domu. W zasadzie jedynym wydatkiem była farba w kolorze chromu i taśma izolacyjna, więc mój budżet nie przekroczył chyba 30zł ^^

Kto trafił tu przez przypadek może sprawdzić mój fanpage - SkaranieBoskie. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie lub coś skomentujecie. Dajcie też znać jakie kolejne D.I.Y. chcielibyście tutaj zobaczyć.